Spinning czy karpiowanie – co wybrać ?

Spinning czy karpiowanie – co wybrać ?

Karpiowanie – czyli łowienie

Karpiowanie w ostatnich latach stało się najczęściej praktykowaną metodą wędkarstwa w Polsce. Dzieje się tak, ponieważ karp jest wpuszczony na większość zbiorników w dużych ilościach, a jego przyrost masy jest bardzo, bardzo szybki. To właśnie to sprawiło że coraz to większa rzesza karpiowych zapaleńców stawia się nad wodą na zasiadkach, w celu złowienia jak największych karpi. Metoda ta jest bardzo dobrze rozwijana na całym świecie, ponieważ jak wiadomo – jeżeli istnieje zainteresowanie konsumentów, istnieją też firmy które to zapotrzebowanie starają się uzupełnić. Jednak łowić duże karpie w naszym kraju potrafi tylko garstka nie licznych, ponieważ są to ryby stanowiskowe, bardzo chimerycznie żerujące oraz ciężkie do złowienia – przecież przeżyły kilkanaście lat i nie dały się złapać, muszą posiadać ogromne doświadczenie i wrodzoną ostrożność. Stosując duże przynęty karpiowe takie jak pellet oraz kulki proteinowe, możemy być czasami świadkami rzeczy niebywałych. Otóż łowiąc na duże kulki 20mm w praktyce powinniśmy złowić tylko karpia i bardzo rzadko amura, który jednak zazwyczaj woli żerować na przynęty bardziej naturalne. Jednakże na tak duże przynęty trafiają się piękne przyłowy w postaci kleni, jazi, linów, wielkich płoci oraz przede wszystkim grubych leszczy.

Karpiowe przyłowy

To właśnie leszcze bywają najczęściej przyławianą rybą podczas karpiowych zasiadek. Leszcz który zażera tak dużą przynętę zazwyczaj może pochwalić się ponad 2 kilogramową wagą swojego ciała, przecież to także piękna ryba. Karpiarze jednak skupiają się w 100% na karpiach, dlatego wyżej wymienione przyłowy nie sprawiają im tak dużej przyjemności jak same karpie. Potrafią oni nie cieszyć się nawet z medalowych ryb, których złapanie także wymaga bardzo dużej wiedzy oraz umiejętności. Ostatnimi czasy karpiowym przyłowem stał się także jesiotr który to w naszych wodach gości coraz to częściej, przecież kiedyś był niemalże plagą Wiślanych główek, a teraz rybę tą spotkamy bardzo rzadko, jednak jak widać nie wielka populacja tych ryb odradza się coraz bardziej. Bardzo zaawansowani karpiarze chcąc uniknąć przyłowów oraz wykluczyć ich łowienie praktycznie do zera, stosuje bardzo duże przynęty takie jak bałwanki zrobione z kulek proteinowych 20mm, jednakże żadna przynęta nigdy w stu procentach nie da nam pewności co do ryby którą chcemy złowić.

Chciałbym jeszcze dodać że by cieszyć się wędkarstwem całkowicie, powinniśmy szanować każdą rybę oraz cenić nawet tak bardzo nielubiane w karpiarskim światku leszcze – dobra karma zawsze do nas wróci!PZW jako związek zobligowany jest do cookresowych spotkań osób zrzeszonych, na których to odbywają się wszystkie ważne sprawy oraz działania danego koła wędkarskiego. Ustalane tam są terminy zawodów wędkarskich, organizacji pracy z dziećmi, przyznawane są nagrody za działalność związkową oraz rodzą się debaty na temat zarybień, ryb, łowisk oraz wszystkiego tego co związane jest z wędkowaniem.

Zazwyczaj takie zebrania odbywają się w jednym miejscu a więc tam gdzie koło urzęduje i ma swoją siedzibę. Na zarządzie PZW odbywa się także wybranie ludzi do zarządzania danym kołem wędkarskim a więc jego prezesa, zastępcę, skarbnika, gospodarza oraz członków. Ludzi tych wybiera się na podstawie głosowania które nie powinno być jawne i odbywa się co kilka lat, chyba że poprzedni zarządcy zrzekną się swojej funkcji. Osoby odpowiedzialne za niektóre funkcje w kole wędkarskim odpowiadają za robienie zawodów z różnych okazji, pozyskują one w ten sposób sponsorów oraz tworzenie innych wędkarskich przedsięwzięć takich jak np. coroczne sprzątanie jezior a więc akcja „czystość wód”. Jeżeli ktoś z nas chce mieć wpływ na zarządzanie w naszym kole, sami powinniśmy uczestniczyć w tego typu debatach i zebrania zarządu, tworząc wokół swojej osoby pozytywną opinię i z czasem po prostu zasilić szeregi osób rządzących kołem PZW. Niestety koła wędkarskie nie posiadają praktycznie żadnej władzy odnośnie łowisk, zarybień oraz podobnych spraw, jednakże wspólne dyskusje wewnątrz koła PZW mogą jak najbardziej wpłynąć na rozwój naszego koła wędkarskiego. Jeżeli nasz związek nie jest tym czym powinien być dla nas samych, możemy zmienić koło wędkarskie bez żadnych pism bądź podania powodów lub przyczyn. Wystarczy w nowym roku, podczas opłacania składek wędkarskich na nowy rok wędkarski uiścić tą wpłatę w miejscu w którym urzęduje i przyjmuje wpłaty inne koło wędkarskie, a dokładniej skarbnik tego koła. Opłacając składki na cały wędkarski rok stajemy się właśnie członkiem danego koła bądź stowarzyszenia i możemy, zależnie od naszej decyzji uczestniczyć w posiedzeniach zarządu i czynnie wpływać na jego rozwój. Na koniec chciałbym dodać że nic nie dzieje się od razu, a nasze koła wędkarskie zazwyczaj obsadzone są ludźmi w którymi nie sposób się dogadać, ponieważ myślą one o wędkarstwie jako o sposobie na pozyskiwanie mięsa a nie sposobie na odpoczynek oraz spędzanie miłego wolnego czasu nad wodą. Dlatego właśnie z uporem maniaka, jednakże powoli i konsekwentnie powinniśmy wszyscy dążyć do tego by nasze hobby stało się sportem przeznaczonym dla hobbystów.

Jak łowić w rzece ?

Rzeka to najbardziej wymagające technicznego łowienia łowisko, ponieważ woda płynie w niej nierównomiernie i nie sposób ocenić tego jak zachowa się przykładowo za chwilę. Łowienie nad rzeką wymaga od wędkarza wielu umiejętności, sprzętu a także zwykłego doświadczenia, dlatego stawiając na niej pierwsze kroki nie bądźmy zachłanni i próbujmy małymi kroczkami zyskać właśnie wspomniane cechy. Najcięższą metodą nad rzeką jest oczywiście wędkarstwo spławikowe, które różni się od wędkowania nad jeziorem o 180 stopni. W ostatnich latach wiedza wędkarzy spławikowych na temat łowienia, nęcenia a także prowokowania ryby do brań zwiększyła się niesamowicie, dlatego my jako wędkarze amatorzy mamy dostęp do właśnie takich artykułów jak ten, z którego możemy czerpać duże ilości wiedzy.

Artykuł ten będzie mówił o typach zanęt rzecznych oraz o sposobach w jaki powinniśmy je podawać rybom. Przede wszystkim podstawową cechą zanęt kreowanych nad rzekę jest środek dociążający bądź sklejający naszą zanętę, ponieważ nurt rzeki jak powszechnie wiadomo jest dość mocny i potrafiłby przenieść naszą zanętę w miejsca niepożądane, nawet w kilka chwil. Jeżeli nasza zanęta przemieściłaby się w nurcie, także ryby zainteresowane jej spożyciem zniknęły by z naszej miejscówki. Do dociążenie zanęty spożywczej powinniśmy użyć gliny rzecznej – jest to ciężka, wiążąca glina która przeznaczona jest dla miejsc w których nurt jest naprawdę wartki. Najpierw powinniśmy przetrzeć taką mieszankę przez grube sito a następnie zmieszać z dowilżoną zanętą w proporcji 1 : 1. Warto także skleić mieszankę klejem, który spowolni obsypywanie się naszych kul zanętowych z miejsca nęcenia. Jeżeli uciąg rzeki jest nie wielki, zamiast kleju tzw. Bentonitu moglibyśmy zastosować coller, czyli klej o mniejszych właściwościach klejących, oczywiście jeżeli jest możliwość jego zastosowania bez żadnych negatywnych spraw. Bardzo ważnym elementem rzecznej mieszanki jest także samo klejenie kul zanętowych. Powinny one być bardzo dużych rozmiarów oraz ugniecione tak mocno jak tylko nasza ręce potrafią. Jeżeli brakuje nam sił na ulepienie przykładowo 15 kulek wielkości pomarańczy, warto wspomóc się kawałek szmaty bądź ręcznika który pozwoli nam na mocniejsze ściśnięcie zanęty, przez co zwiększymy swoje szanse na dłuższe utrzymywanie ryb w łowisku, które jest efektem bardzo pożądanym. Chciałbym także zaznaczyć, by nęcenie miało sens, powinniśmy zanętę podawać w miejscu wolnym od zaczepów oraz innych zawad – najlepszym miejscem żeru rzecznych ryb jest połączenie wody szybkiej z prądem wstecznym, a więc tak zwanymi zakolami wody która „kręci się wstecz”. Z naszej strony pozostaje tylko prosić o cierpliwość oraz powolne zbieranie doświadczenia w sprawie rzecznych zanęt – kolokwialnie mówiąc jest to temat rzeka.

Metoda spinningowa

Jak w metodach spławikowych wiele zależy od wcześniejszego przygotowania przynęt i zanęt, tak w spiningu wstępem do sukcesu jest opracowanie zawczasu planu łowienia. Ważne jest oczywiście też czy łowimy szczupaka czy sandacza lub okonia. Nie chodzi tylko o dobór zestawu sprzętowego odpowiedniego do charakteru łowiska, warunków hydrologicznych, pogody itd. Wielu łowiących nie docenia wagi należytego rozplanowania wyprawy. Wypuszcza się zapaleniec nad wodę i tak ostro biczuje od rana do południa, że pada zmęczony pod drzewem.

Najlepsze brania; jesienią, na przykład, przypadają one właśnie między pierwszą a drugą, kiedy już ma się w nogach dziesięć kilometrów, w rękach zaś ani śladu czucia. Stąd znaczenie właściwej taktyki. Trzeba siły rozłożyć na dojścia, powroty. Ustalić, kiedy i gdzie można się spodziewać ryby i temu przyporządkować wędkę. Już na łowisku konieczne okazuje się niekiedy wprowadzenie poprawek do przyjętych założeń.

Dopiero tu bowiem można ostatecznie ocenić warunki, szczególnie zaś poziom wody. Niezależnie od tego warto jeszcze raz sprawdzić stan poszczególnych elementów wędki, regulację hamulca kołowrotka. Technik zarzucania istnieje wiele. Zaczyna się od podciągnięcia przynęty na właściwą odległość od przelotki szczytowej im cięższa, tym dalej; zazwyczaj między 10 a 40 cm.

Rzut podstawowy, znad głowy, daje się zastosować tylko w warunkach sprzyjających. Nieco trudniejszy boczny stosuje się wtedy, kiedy gałęzie drzew lub inne przeszkody nie pozwalają na wymachy pionowe. Przydaje się także wówczas, kiedy zależy nam na możliwie płaskim torze przy wietrze z przodu, lub jeśli mamy przynętę wprowadzić pod nawis gałęzi. Z braku miejsca na jakikolwiek wymach trzeba się uciekać do technik specjalnych, jak rzut katapultowy (uwaga na groty kotwiczki!), spod ręki, wahadłowy, pchnięcie szpadą itd. Wszystkie one dają jednak niewielki zasięg przynęty. Przy rzutach dalszych należy uwzględnić wpływ wiatru. Jeśli wieje z boku, to energiczne machnięcie wędziskiem w tym kierunku już podczas lotu przynęty pozwoli zmniejszyć niekorzystne wybrzuszenie żyłki. Im ona cieńsza, tym mniej się poddaje ruchom powietrza, i to stanowi jeszcze jeden argument przemawiający za dobieraniem jak najmniejszych średnic. Pod koniec rzutu jej wybieg trzeba wyhamować, a w ostatniej chwili zatrzymać całkiem, z jednoczesnym lekkim poderwaniem szczytówki.

Dzięki temu przynęta opadnie cicho, nie płosząc ryb. Czasami wskazane jest nawet, aby pod koniec jej lotu rozpocząć zwijać żyłkę; błystka zastartuje natychmiast z chwilą dotknięcia wody. Na dobre opanowanie różnych styli zarzucania, wyćwiczenie donośności i celności rzutu oraz poprawnego kładzenia przynęty na wodzie nie ma co żałować czasu. Na początek warto do treningu zdejmować kotwiczki, aby nie tracić błystek. Takie strzelanie ślepakami ma jednak ograniczoną użyteczność. Rychło trzeba przejść na trenowanie na ostro. Wtedy dopiero można osiągnąć biegłość w prowadzeniu, co pozwoli nie tylko na pełne wykorzystanie łowiska, które niewprawny uzna za całkiem niedostępne, ale także na ograniczenie liczby traconych później blach. Prócz tego na podstawie osiąganych wyników można będzie ocenić skuteczność zastosowanego rodzaju pracy przynęty. Z chwilą, kiedy znajdzie się ona w wodzie, wszystko zaczyna być w rękach wędkarza; ściślej w przekazywanych przez nie wrażeniach dotykowych. Obserwowanie szczytówki, żyłki, czasem także wprost błystki czy woblera, ma znaczenie tylko uzupełniające. Liczy się przede wszystkim czucie. Ono z jednej strony informuje, co się właśnie dzieje z przynętą; z drugiej zaś pozwala kierować jej zachowaniem. A to niezwykle istotne. Nieważne, czym się rzuca, ważne, żeby wiedzieć, jak to pokazać (rybie) mawiał niegdyś dobrze wrocławskim wędkarzom znany mistrz Bolek. Niestety, jedyną receptą na opanowanie tej sztuki wyczuwania pozostaje podobnie jak przy zarzucaniu praktyka. Wielu wskazówek dostarczy baczne obserwowanie przynęt podczas ściągania w czystej płytkiej wodzie i kojarzenie widzianych zachowań z tym, co się czuje ręką.

Potem już głównie wyobraźnia i zmysł przestrzenny pozwolą te doświadczenia przenieść na prawdziwe łowienie. One muszą nieomylnie wskazywać, w którym miejscu toni znajduje się właśnie przynęta, jak się rusza itd. Może ona być najatrakcyjniejsza i najdroższa; jeśli jednak będzie jednostajnie, mechanicznie przecinała wodę, łupem drapieżnika, zwłaszcza większego, stanie się tylko z rzadka i przypadkowo. Dopiero stała zmiana jej pracy, osiągana przez zwiększanie i zmniejszanie szybkości zwijania żyłki lub ruchy wędziska, ożywia ją, czyni z niej cel intrygujący, prowokujący atak ryby, spowodowany czy to skojarzeniami żerowymi, czy to instynktem terytorialnym, czy wreszcie zwykłą ciekawością. Warto przy okazji zauważyć, że właśnie ta różnorodność motywów sprawia, iż w spiningu bardziej niż w innych metodach sprawdzają się przynęty nie przypominające niczego jadalnego; o ile pokarm powinien wzbudzić zaufanie, o tyle intruza odpędza się bez względu na to, czy się go zna, czy nie. Kolejnym warunkiem skuteczności przynęty jest, aby znalazła się w zasięgu zmysłów ryby: wzroku , linii bocznej, ewentualnie też węchu w odległości czyniącej atak opłacalnym. Wymaga to prowadzenia jej w pobliżu domniemanych stanowisk, jak podwodne głazy, pnie, zarośla. Niestety, nader często okazują się one pułapkami na błystki czy woblery. Skłania to wielu wędkarzy do prowadzenia nazbyt ostrożnego, najchętniej tuż przy powierzchni wody. Z nielicznymi wyjątkami mija się to z celem. Podobnie zresztą, jak uparte oranie dna, bez względu na jego charakter, obecność zaczepów i co gorsza porę roku oraz spodziewany gatunek zdobyczy.

Leave a Comment

Comments

No comments yet. Why don’t you start the discussion?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *